Ursula K. Le Guin „Kotolotki”
Sztuka latania
Sądzę, że jesteście gotowi. Teraz zjedzcie sutą kolację i odlećcie stąd jak najdalej – mówi mama. Wiele dzieci chciałby mieć taką mamę. Żadnych nadopiekuńczych gestów, żadnych kłótni o pomysły na życie. Niektórym dzieciom może jednak byłoby przykro. Śpieszę wyjaśnić – tak mówi kocia mama. Kocie mamy takie są. Pani Jane Bura urodziła czwórkę skrzydlatych kociąt i pragnie, żeby rozwinęły one swoje skrzydła. Niemniej nie mogę nie myśleć o „Kotolotkach” jako o przedstawieniu pewnej koncepcji wychowawczej. Dzieci w grupie, puszczone samopas próbują swoich skrzydeł, sprawdzają możliwości, aż pewnego dnia ich mama wysyła je w świat, żeby sobie poradziły. Chcę, żebyście to zrobiły. Wiem, że ćwiczyłyście. Widziałam jak wczoraj w nocy James przeleciał nad zaułkiem, i tak, widziałam też, jak pikujesz w dół Rogerze. Pełnia zaufania i wiara w siły swoich dzieci. Sama kotka zajmuje się kocurem, który właśnie jej się oświadczył. Szczęśliwa mama – szczęśliwe dzieci, mówią psychologowie. I dzieci – kotolotki, rzeczywiście odbywają szczęśliwą podróż i znajdują wymarzone dla siebie miejsce. Ale dość rozważań nad koncepcjami dorosłych psychologów.
„Kotolotki” Ursuli K. Le Guin to wspaniała opowieść dla dzieci. Uskrzydlająca. Młody czytelnik poznając losy samodzielnych stworzonek w wielkim świecie sam zapragnie poznawać świat, może przyjmie jego wizję proponowana przez autorkę. Jak to świat? Hmm… Nie jest on wylizany jak kocie futerko przez mamę kotkę, nie. Nieznane wiatry mierzwią je nie raz. Są tu niebezpieczeństwa i bywa, że dzieją się wypadki, których bohaterowie woleliby uniknąć – wiadomo. Jednak szeroko otwarte oczy kotlotków pełne są wiary w to, że będzie dobrze, spodziewają się najlepszego i dobrze na tym wychodzą.
Poza ciekawą fabułą, fantastycznymi bohaterami niezwykle wartościowe jest w lekturze właśnie to – sposób patrzenia na świat, oczekiwania wobec niego. Niby nic nie wiadomo odnośnie tego, co się zdarzy, ale skoro mama nas tu wysłała, to to, co nas czeka nie może być złe. A jak się okazuje może być całkiem dobre. Więc, można śmiało rozwijać skrzydła. I czytelnik rozwija skrzydła. Taka to literatura.
JP
Ursula K. Le Guin „Kotolotki”, zilustrował S.D. Schindler, przetłumaczyła Maciejka Mazan, wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2020.