Siódma Góra

Susie Morgenstern, Serge Bloch „Różowa walizka”

Nonkonformizm w walizce

Uprzedzenia, zdaniem niektórych psychologów, dziedziczymy po dziadkach (w rozumieniu: babciach  i dziadkach). W świetle lektury książki  Susie Morgenstern, po babciach i dziadkach dziedziczymy także brak uprzedzeń (zwłaszcza po babciach). Tak właśnie było w przypadku Beniamina, bohatera „Różowej walizki”.

Zaraz po narodzinach zjawiła się mama taty noworodka  i, niczym trzynasta wróżka z zupełnie innej bajki, obdarzyła chłopczyka ekscentrycznym prezentem. Tak jak w tamtej innej bajce, w której dwór wstrząśnięty był charakterem daru, i tutaj zebrani krewni i znajomi robili miny (krzywili się), widząc, co też najlepszego przyniosła z sobą babcia Beniamina.

Z motywów baśniowych mamy w „Różowej walizce”, prócz donatora i skarbu, jeszcze długą drogę przez życie, naznaczonego oryginalnym podarkiem, bohatera, a także „i żyli długo i szczęśliwie…” na końcu opowieści. Historia o Beniaminie należy jednak do współczesnej literatury, a ta, jeśli dobrej jakości, nie straszy klątwami, nikt tu nikogo nie musi całować, żeby  się ruszył do życia. A zwłaszcza – nikt nie pcha dzieci w schemat. Zwłaszcza babcia, która daruje noworodkowi różową walizkę. Po co to robi? Hmm, może dla kaprysu? Raczej po to, aby zapobiec zagnieżdżeniu się w małej główce wnusia stereotypów. Po to, aby w życiu późniejszym pozostał w swym myśleniu niezależny, aby konwencjonalne poglądy nie przeszkadzały mu po swojemu odpowiadać na pytanie „kim być i jak?”. Aby potrafił być wierny sobie, równocześnie mając wzgląd na potrzeby bliskich.  Tak, to było przemyślane działanie mądrej starszej pani.

Autorka „Różowej walizki” nie używa wielkich słów. Opowiada prostą historię, prostym językiem. Kawa na ławę. Podobnie jak babci, [Beniaminowi] nie zależało na przypodobaniu się innym. Nie starał się też bynajmniej do innych upodabniać! Niczego nie trzeba się domyślać tylko czerpać z zapisanej między kolorowymi ilustracjami mądrości.

Ilustracje zresztą (Serge Bloch) dużej urody – wysmakowane graficzne rozchełstanie. Wzory i kolory jakby goniły przynależny im kontur, stąd wrażenie dynamiki. Bardzo sugestywne twarze, wyrażające dramatyzm sytuacji opisywanych lakonicznie, rzeczowo.

Nauka płynąca  z „Różowej walizki” jest nie do przecenienia. Wyłożona od tak – po prostu. Czytałam książkę na głos wielokroć – dla utrwalenia myśli przewodniej.

JP

Susie Morgenstern „Różowa walizka”, przełożyła Iwona Janczy, zilustrował Serge Bloch, wydawnictwo Adamada, 2017.