Kamila Loskot, Łukasz Loskot „Czy to pies, czy to bies, czyli zbiór słowiańskich stworów”
Rodzime strachy
Mitologia słowiańska ostatnimi czasy wraca do łask. Autorzy coraz częściej sięgają do folkloru przodków i wyciągają za rogi przedziwne postaci. Kamila i Łukasz Loskot opisali pokrótce dwanaście demonów nękających, lub żyjących w zgodzie z gospodarzami. Mamy tu strzygi, południce, licha – całą galerię stworów wraz z ich krótką charakterystyką i sugestiami dotyczącymi tego, czym mogłyby się zająć współcześnie. (Te ostatnie zbyteczne, ale innym mogą wydać się zabawnym akcentem.)
Publikacja bardzo pożyteczna. Skąd bowiem młodzi (i starsi też) mieliby się dowiedzieć o zmorach, plonkach, mamunach, jeśli nie z książek. Nie każdy miał w życiu szczęście, możliwość usłyszeć o nich z ust osoby pamiętającej czasy, kiedy leszym składało się daniny i unikało się szwędania po polu w południe. Literatura jest formą przetrwalną niespotykanych już przekazów ustnych. Jeśli nie będziemy pisać i czytać o rodzimych demonach, naszą wyobraźnią zawładną importowane elfy w wydaniu wielokrotnie przefiltrowanym przez producentów kreskówek, flafluśne smoki – zagubione, bo zbyt daleko odeszły od swych straszliwych korzeni i inne kreaturki, nie mające nic wspólnego z siłami przyrody – sztucznymi.
Cenna jest zatem każda książka, zwłaszcza dla młodziaków, poważnie traktująca twory ludowej wyobraźni, takich spod lasów, z pól, zza pieca. Poznanie tych postaci może stać się początkiem intensywnego przeżywania przyrody, potraktowania jej czulej, bardziej osobiście niż tylko tła wakacyjnych przygód, czy scen codzienności. W każdym razie może dobrze jest wiedzieć, że ani nasza rzeczywistość, ani rzeczywistość przodków nie była trójwymiarowa.
Tytuł książki nawiązuje do utworu Juliusza Słowackiego sugerując, że wracają czasy, kiedy twórcy szukają inspiracji dokopując się do korzeni – tu: słowiańskiej kultury. Mnie się strasznie to podoba. Strasznie, bo pamiętam swoje wędrówki sprzed dwudziestu kilku laty, podczas których wypytywałam i spisywałam opowieści o wodnikach i czarownicach. Wieczorami było mi właśnie strasznie. Bałam się wyjść z chałupy, zejść po wodę do strumienia. Do dziś pamiętam ten nastrój – o zmroku. Nastrój i te historie zapisane w zeszycie i wyobraźni – już wtedy o tym wiedziałam – czynił mnie bogatą. Mam nadzieję, że takie książki jak opracowanie Loskotów staną się inspiracją dla czytelników do poszukiwań tego bogactwa.
Książkę ilustrują wyobrażenia omawianych stworów. W większości przyjazne pyski. Można zechcieć poznać ich właścicieli bliżej. Ilustracje stylizowane na dzieła ludowe, dopełniają całości – książki, która jest krokiem na drodze popularyzacji słowiańskiego folkloru. Chwalebne założenia – porządna realizacja.
JP
Kamila Loskot, Łukasz Loskot „Czy to pies, czy to bies, czyli zbiór słowiańskich stworów”, wydawnictwo Ovo, 2017.