Anna Starobiniec „Pazury gniewu”
Kryminał z górnej półki, ale jak się stanie na paluszkach, to można ściągnąć.
Dzieci znajomej są bardzo ruchliwe. Kiedy znajoma już nie może, mówię do nich: „Chodźcie na książeczkę”. Dzieci znajomej byle czym nie skusisz. Nie wchodzą w niepewną rozrywkę: „Co masz?” – pytają. Dzieci znajomej cenią silne wrażenia. Z lektur lubią „Dziady” część drugą, „Jak zdrowo i cało przyszedłem na świat”, ilustrowane podręczniki dla neurochirurgów. Więc, odpowiadam, że mam „Zwierzęce zbrodnie” jeden, „Zwierzęce zbrodnie” dwa, „Zwierzęce zbrodnie” trzy. „Masz trójkę?” „Mam”. „Dobra”.
Powieści kryminalne Anny Starobiniec mają wdzięk i styl. Przede wszystkim styl. Wszystko jest tam stylowe – postaci, miejsca, ciuchy. W trzeciej części zatytułowanej „Pazury gniewu” Starobiniec wprowadziła postać nie tyle kobiecą, ile żeńską. Od pierwszej sceny robi wrażenie – puszysty ogon, powłóczyste spojrzenie, dobrze skrywana pod pachnącym futrem dwulicowość oraz inne brzydkie cechy charakteru. W takich dziewczynach zakochują się faceci z zasadami. Dla nich naciągają te zasady, a potem o nich w ogóle zapominają. Tracą głowy – jak koty w marcu. To właśnie przydarzyło się młodszemu borsukowi policji. Ale to mogło się przydarzyć także Philipowi Marlowe’owi. Tak to jest napisane – jak w prawdziwym kryminale. Charaktery i charakterki, psychologiczna głębia – godne najbardziej podstępnej twórczości pisarskiej.
Albo bar – centrum obserwacji społeczności. Tu borsuki policji chodzą zjeść i wypić po sprawie, ale także w trakcie. Mamy tu wszystkich – jak w barze u Ricka Blain’a w Casablance – szczwane lisiczki, szalone kojoty, zwierzęta nieposzlakowanej reputacji, krwiożercze bestie udające miłe futrzaki. Nos starszego borsuka policji wyczuwa ich perfekcyjnie, nawet jeśli już dawno powinien zapaść w sen zimowy.
Dzieci znajomej chłoną leśne powietrze Dalekiego Lasu. Precyzyjnie zbudowane fabuły prowadzą je po ciemnych zakamarach tej krainy. Nie jest proste odkryć, kto jest sprawcą kolejnej zwierzęcej zbrodni. Ale dzieci kombinują. Wprawiają się. Czasem trochę się martwię, że przy takiej szybkości uczenia się, intrygi Chandlera, czy Christie okażą się do rozwiązania około dwudziestej piątej strony. No, ale cóż, dzieci teraz szybciej dorastają.
JP
Anna Starobiniec „Pazury gniewu”, przełożyła Agnieszka Sowińska, zilustrowała Marie Muravski, wydawnictwo Dwie Siostry, 2021.